czwartek, 9 października 2014

"15 dni bez głowy" - Dave Cousins



Tytuł: 15 dni bez głowy
Autor: Dave Cousins
Wydawca: Ya!
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 286





Jest to jedna z takich typowych książek "z życia wziętych". Na początku wakacji byłam z koleżanką w empiku i przyciągnęła nas bajeczna, wręcz londyńska okładka tej książki i, jak się okazało, wewnątrz jest również fantastyczna! Niestety, albo wręcz stety, to nie ja kupiłam tę książkę i oto dwa dni temu pożyczona została od tejże właśnie koleżanki.
To, co mnie najbardziej urzekło w tej książce to prostota i emocje wyryte na kartkach papieru. Historię łatwo jest zrozumieć, objąć swoim umysłem i pomieścić wszystkie te informacje, a w dodatku, jak na książkę oczywiście, nie jest opasła, co z pewnością spodoba się... Wszystkim!
Książka opowiada o nie bajecznym życiu piętnastoletniego chłopaka, można by powiedzieć, że mojego rówieśnika, który musi w swoim życiu zmagać się z wieloma problemami. Matka - codziennie wraca z pracy zmęczona, schorowana i zabija swoje smutki i lęki alkoholem. Często dochodzi do rękoczynu, pomimo tego synowie owej matki nadal ją kochają. Więc kiedy matka Laurence i Jay znika, starszy z braci musi zrobić wszystko, co w jego mocy, żeby nikt się nie dowiedział o ich sytuacji.
Książka, moim zdaniem, skrywa w sobie takie "zakamarki" śmiechu. Przekomiczna sytuacja nastąpiła, kiedy Laurence musiał przebrać się za swoją mamę, by wypłacić pieniądze z książeczki założonej dla niego w czasie jego narodzin. Wypchał sobie wtedy piersi solą do kąpieli, ubrał rajstopy, spódnicę i wyszedł tak na ulicę.
W książce poruszany jest nie tylko wątek dzieci - rodzice, ale także wątek miłości, zakochania. Myślę, że bez Miny, która odgrywała w jego życiu ogromną rolę, Laurence nie dałby rady i zwątpiłby w swoją siłę. Podziwiam też postać Miny, która, kiedy przyszła do Laurenca zaopiekować się jego bratem Jamesem i zobaczyła, w jakich żyją warunkach, nie uciekła, a wręcz przeciwnie, starała się im pomóc. Postać Miny nie była wredną dziewczyną - była życzliwa, pomocna, zaradna i mądra. Wspierała swojego przyjaciela w najtrudniejszej dla niego chwili życiowej, chwili, kiedy miał zadecydował o przyszłości nie tylko własnej, ale i także sześcioletniego brata. Dobrze się stało, że w końcu podzielił się swoją tajemnicą z kimś z zewnątrz, kto miał świeży pogląd na te sprawy.
Książka obrazuje nie tylko sytuację, w której matka opuszcza synów, ale przede wszystkim przedstawia sytuację, kiedy to dziecko nieraz jest silniejsze psychicznie od dorosłego człowieka. To na plecy piętnastoletniego, jeszcze niedojrzałego Laurence spadła tak wielka odpowiedzialność. Przez dwa tygodnie musiał zajmować się bratem, ukrywać się, wyżywić ich dwójkę i sprawiać pozory, jakby nic specjalnego się nie działo, podczas gdy jego matka postanowiła zrezygnować... Z nich.
Bardzo się cieszę, że ta historia kończy się happy endem. Przyznam, że bardzo się bałam momentu, kiedy Laurence zrezygnuje. Przerażający był też fakt, iż mały, słodki i bezbronny Jay mógł zginąć.
Książka bardzo mnie poruszyła, zaciekawiła, a przede wszystkim dała mi cenne lekcje życiowe. Najbardziej jednak spodobało mi się pewne zdanie, które napisał autor, Dave Cousins:
"Nagle przychodzi mi na myśl, że życie nie jest jak kreskówka. Nie ma rzucających się w oczy wskazówek, żadnych fosforyzujących w ciemności śladów."

Moja ocena:
5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz