środa, 22 października 2014

"Miasto Popiołów" - Cassandra Clare


Tytuł: Miasto Popiołów
Seria: Dary Anioła
Tom: 2
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 444




" - Uczuć nie można wyłączyć jak światła."

Za każdym razem, kiedy opisuję książki z serii "Darów", nie mam pojęcia, jak streścić fabułę, żeby nie zdradzać najmniej przewidywalnych scen. Ciągle głowię się, czy to, co tu napiszę będzie dla czytelników jakąś wskazówką, czy może tylko wielką niewiadomą. Ale staram się jak mogę.
Kolejna książka pożyczona od Karoliny przyniosła wiele smutków, radości, a przede wszystkim kolejne wartości życiowe i nauki, czyli to, co lubię najbardziej w czytaniu. Oczywiście mam wiele cytatów, co więcej, tym razem specjalnie je sobie zaznaczyłam!

Zaskakująca, zniewalająca, podburzająca wewnętrzny spokój historia dwójki nastolatków Nefilim i o ich pochodzeniu.
Clary, której matkę Valentine w jakiś niewiadomy sposób uśpił.
I Jace, który przez siedemnaście lat swojego życia był okłamywany.
Valentine tym razem nie poprzestaje tylko i wyłącznie na tworzeniu dziecięcej armii z wykorzystaniem jednego z Darów Anioła, Kielicha - tak, jak to robił w przeszłości. Poprzeczka jest wysoko ustawiona, zwłaszcza, że okrutny Valentine ma w planach współpracę z demonami. Jak do tego czasu honorowy Morgerstern nie posunął się do ostatecznego, lecz biegi wydarzeń oraz jego własny zapał i chęci zniszczenia Clave popychają do do tego czynu. Zabija Cichych Braci, podczas gdy Jace został wtrącony do więzienia. Porywa drugi Dar, miecz podarowany dla Cichego Miasta. Teraz potrzebuje już tylko krwi... Podziemnych.
Jego wybór pada na przypadkowych, nieznanych młodym Nefilim postaci, lecz ich niespodziewane śmierci wzruszają nimi. Kiedy jednak Jace odmawia ojcu zasilenia jego szeregów, rozwścieczony Valentine postanawia nieco zmienić plany i porywa Maię i Simona.
Kolejne dni są dla obojgu Nocnych Łowców okropne. Życie w niepewności przed śmiercią przytłacza ich, ale nie tracą nadziei. Jakiś czas później Isabelle i Alec uwalniają Jace z Instytutu spod władzy rozgoryczonej śmiercią syna Inkwizytorki. Razem z Magnusem - czarownikiem, Lukiem i Clary rusza na pomoc więźniom, bardziej ze względu na uczucia siostry, które żywi ona do Simona.
Okazuje się, że przyjaciel Clary został zamordowany przez jej własnego ojca, a ona sama zostaje porwana przez Valentine. Manipulujący jej uczuciami i myślami Morgerstern zostaje w końcu zabity, lecz... Okazuje się to ulotne jak mgła.

Przeżywałam katusze czytając wszystkie wypowiedzi Jace'a skierowane do Clary. Na nowo opłakiwałam nieodwzajemnioną miłość Simona. Martwiłam się o Luke'a, matkę Clary, ale przede wszystkim żywiłam tak dużą niechęć wobec Valentine. Jego słowa zapisane na kartkach papieru manipulowały mną, wszystko, co on powiedział stało się prawdą, w którą uwierzyłam. Na szczęście Clary wyrwała mnie z tego amoku.
Oczywiście pierwsza część "Darów Anioła" była o wiele mniej przewidywalna, jednak nie aż tak przesycona uczuciami, jak "Miasto Popiołów". Ciągła akcja trzymająca w napięciu nie zapewniała ani komfortu, jaki czułam, np. przy czytaniu "Gwiazd Naszych Wina", ale było to coś wspaniałego. Ja zawsze przeżywam wszystkie morderstwa, tortury zapisane na kartkach papierów, o ile są to dobre książki, a ta seria napisana przez Cassandrę jest w jednym słowie: niemożliwa. Pozytywnie oczywiście.
Najbardziej jednak zabolała mnie relacja Jace'a i Clary, ich pokrewieństwo. Dlaczego nie mogli być razem? Dlaczego Clary go odrzucała? Teraz rozumiem, że dziewczyna nie myślała tylko o opinii innych, ale przede wszystkim o trudności, jaką niosło ukrywanie ich miłości przed innymi. Jednak nie ukrywam, iż zalałam się łzami, kiedy Jace oznajmił jej, że od teraz będzie zachowywał się, tak jak ona chciała, czyli jak brat. Mam nadzieję, że Cassandra dobrze znała Jace'a, bo ja mam wrażenie, że albo będzie oschły, albo nie będzie trzymał się tej obietnicy. Mam nadzieję, że to będzie jednak to drugie.

" - Kiedy byłem dzieckiem, odkryłem, że gdy dostatecznie często powtarza się jakieś słowo, traci ono swoje znaczenie. Leżałem w łóżku i powtarzałem różne wyrazy: "cukier", "lustro", "szept", "ciemność", "Siostra"."

" - Miłość odbiera ci możliwość wyboru"

" - Słusznie zauważyłaś, że nie żyjemy i nie kochamy w próżni. Są wokół nas ludzie, którym na nas zależy, i których możemy zranić albo nawet zniszczyć swoim postępowaniem."

"Malując coś, próbujesz to schwytać na zawsze", odpowiedziała Jocelyn, siedząc na podłodze. "Jeśli naprawdę coś kochasz, nie starasz się zatrzymać tego na zawsze. Musisz temu czemuś pozwolić się zmieniać."  

Moja ocena: 5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz